Będziesz cudzołożnikiem, bo taka jest twoja Wenus, będziesz zabójcą, bo taki jest twój Mars. Zatem zabójcą jest twój Mars, a nie ty. Wenus jest cudzołożna, a nie ty. Bacz, żebyś ty nie został potępiony zamiast Marsa czy Wenus.
św. Augustyn
Jarosław Olszewski
 
 

PATENT NA SZCZĘŚLIWE ŻYCIE




Poświęcił 10 lat życia na przepowiadanie przyszłości. Uważał to za dar niebios i prawdziwe powołanie. Znając świetnie angielski korzystał z literatury światowej poszerzając swoje umiejętności i wiedzę. Kolejnych 10 lat potrzebował, żeby powrócić do normalnego życia.

*



Astrologią zafascynowałem się w latach 70., jeszcze przed skończeniem studiów. Trafiłem wówczas do grupy osób, które zajmowały się szeroko rozumianą radiestezją i zgłębianiem tajników związanych z rozmaitymi technikami poszerzania osobowości. Wśród tych ludzi byli tacy, którzy zajmowali się wywoływaniem duchów, profesjonalnym wróżeniem z kart oraz tacy, którzy poświęcili się astrologii.

*




Wcześniej był to dla mnie temat znany jedynie z horoskopów gazetowych, rozumianych jako nieszkodliwa rozrywka. Sytuacja zmieniła się, kiedy spotkałem ludzi, którzy na podstawie dokładnej daty urodzenia potrafili bardzo realistycznie opisać charakter osoby, nigdy przedtem nie widzianej. Ich horoskopy wyglądały zupełnie inaczej niż to, co można znaleźć w gazetach. Interesowali się przede wszystkim planetami obserwowanymi na tle znaków zodiaku.

Astrologia zauroczyła mnie od pierwszego wejrzenia. Postanowiłem najpierw zająć się kształtowaniem własnego losu. Później próbowałem też doradzać innym. Chciałem wykorzystać do maksimum momenty sprzyjających układów gwiazd, a ze spokojem przeczekać te chwile, w których gwiazdy działają niekorzystnie. Miał to być taki patent na szczęśliwe życie.

*



Nie zadawałem sobie wówczas pytań, jakie są źródła tej wiedzy o człowieku sądziłem, że nasze losy rzeczywiście mogą być zapisane w pozycjach planet.

*



Byłem tak pochłonięty astrologią, że rozmowę w towarzystwie zawsze zaczynałem od pytania o znak zodiaku i datę urodzenia. W ten sposób natychmiast wiedziałem, co myśleć o danym człowieku, miałem pełen obraz. W dalszej rozmowie próbowałem jedynie potwierdzić to, co tradycja przypisuje konkretnym znakom zodiaku, czyli jak ktoś urodził się pod znakiem Bliźniąt to musiał zachowywać się jak typowy Bliźniak, a jak pod znakiem Panny, musiał być typowym przykładem Panny. Puszczałem mimo uszu wszystkie informacje nie pasujące do obrazu, który sobie wcześniej wytworzyłem.

W którymś momencie dotarło do mnie, że w ten sposób gubię całe bogactwo osobowości danego człowieka, gdyż widzę go wyłącznie przez pryzmat moich oczekiwań. Był to pierwszy moment zastanowienia, że astrologia, której chciałem poświęcić całe swoje życie, nie jest całkowicie obiektywna. Z czasem zaczęło się pojawiać coraz więcej wątpliwości, również na gruncie światopoglądowym. Znalazłem w Piśmie Świętym wersety traktujące astrologię z najwyższą surowością.

*



Pogłębianie wiary nie przeszkadzało mi na początku w robieniu horoskopów. Przez pewien czas próbowałem nawet szukać takich konfiguracji planet, które miałyby sprzyjać nawróceniu. Dziś wiem, że wiara w Boga i astrologia są absolutnie nie do pogodzenia.

*



Choć Katechizm Kościoła Katolickiego mówi o konieczności odrzucenia wszelkich form wróżbiarstwa, stanowisko niektórych księży bywa niejednoznaczne. Ci, którzy traktują horoskopy jako nieszkodliwa zabawę, nie są na ogół świadomi zagrożeń, jakie niesie ze sobą astrologia tzw. "profesjonalna", usiłująca zachowywać pozory naukowości. Istnieje, moim zdaniem, pewna granica zabawy, której nie wolno przekraczać. Trudno oczekiwać, aby rozsądny człowiek zechciał "dla żartu" wejść do klatki z dzikimi zwierzętami. Nie wejdzie dlatego, że zdaje sobie sprawę z konsekwencji. Kapłan pobłażliwie traktujący astrologię najprawdopodobniej nie miał okazji usłyszeć o jej głębokich związkach z okultyzmem.

*



Ktoś kto pozwala prowadzić się wróżbie, próbuje uniknąć odpowiedzialności za kształtowanie własnego życia. Zamiast działać, potrafi niekiedy bez końca czekać na korzystne układy planet.
 
 

*



Jeśli obowiązki wynikające z dziesięciorga przykazań chcemy traktować poważnie, to w pierwszej kolejności powinniśmy uporządkować nasze relacje z Bogiem. Potem dopiero możemy liczyć na wysłuchanie naszych modlitw.

*


Wróżbiarstwo jest taką dziedziną, w której nie muszę pogodzić się z Bogiem, bo pójdę sobie do na przykład do astrologa, który, mimo że jestem nienawrócony i nie przyjmuję Ewangelii i tak mi powie, co mnie czeka. Nie muszę prosić Boga o pomoc, bo mogę poprosić astrologa, który pokieruje mną w taki sposób, że moje życie będzie sukcesem. Pytanie: jakim sukcesem? W perspektywie wieczności, korzyści np. finansowe stają się mniej istotne niż w pierwszej chwili można by przypuszczać.

*



Kiedy byłem zafascynowany astrologią każda sugestia, że to może być coś złego, była przeze mnie odrzucana. Czułem się wówczas, delikatnie mówiąc, dowartościowany, gdy w oczach moich rozmówców dostrzegałem bezgraniczne zdumienie wywołane trafnością moich wypowiedzi.

*




Nie miałem swojego gabinetu, ale obliczyłem setki horoskopów. Nie starałem się z tego żyć, nie robiłem tego za pieniądze, bo uważałem, że to jest dar, którym miałem służyć ludziom, a nie zarabiać.

*



Uzależnienie od astrologii można porównać do choroby alkoholowej. Ktoś wypije jedno piwo, drugie, trzecie, a potem przestaje pić i nic złego się nie dzieje. Natomiast ktoś inny wypije o dwa piwa za dużo, potem zacznie pić wino, wódkę, a później pije butelkę dziennie.

*



Moment, w którym człowiek uzależnia się od astrologii jest dość subtelny. Z jednej strony bawimy się tą astrologią, kładziemy sobie karty, próbujemy zajrzeć w przyszłość. Z drugiej strony tłumaczymy się przed sobą, że to dla żartu, dla zabawy. W którymś momencie okazuje się, że niektóre z tych przepowiedni zaczynają się sprawdzać i wtedy istnieje olbrzymia pokusa, żeby całe swoje życie podporządkować wróżbie.

*



W moim przekonaniu nie ma żadnej różnicy pomiędzy Cyganką, która opowiada różne rzeczy klientowi na podstawie linii papilarnych dłoni, i astrologiem posługującym się komputerem. Oboje, mówiąc o naszych losach, korzystają z nieweryfikowalnych metod. Fachowcy od spraw wróżenia mówią, że na dobrą sprawę, nie są im potrzebne ani karty, ani fusy, ani kryształowa kula, ani żadne inne akcesoria. W trakcie seansu zyskują bowiem wiedzę, której przedtem nie mieli i dzieląc się tą wiedzą z klientem potrafią niektóre rzeczy przewidzieć. I tak jak wróżka pokazuje na karty jako źródło informacji, tak też astrolog wskazuje horoskop jako źródło, z którego wydobył te wszystkie historie na temat swojego nieszczęsnego klienta.

Prawdopodobnie koncentryczne kręgi horoskopu służą astrologowi do wprowadzenia się w jakiś szczególny stan umysłu, w którym osiąga momenty jasnowidzenia (tyle tylko, że on nigdy nie wie, kiedy ten stan nastąpi). Taką samą rolę spełniają akcesoria wykorzystywane przez wróżki i Cyganki. Oprócz tego karty, fusy, szklana kula czy linie papilarne stanowią pewien parawan, który ma przekonać klienta, że to właśnie tam znalazły się informacje, które teraz wróżbiarz wypowiada.

Gdyby zabrakło tych elementów, klient mógłby się wystraszyć, że nie wiadomo skąd ktoś dysponuje wiedzą na jego temat.

*



Jasnowidz nagle uzyskuje wiedzę, że jakieś wydarzenie ma się wydarzyć lub się wydarzyło. Nie potrafi jednak racjonalnie wyjaśnić, skąd to wie.

*



Astrologowie uważają, że w momencie narodzin człowiek, napromieniowany jakąś kosmiczną energią, zostaje zaprogramowany i już potem reszta jego życia toczy się według możliwego do przewidzenia wzorca. Nie potrafią oni jednak wskazać żadnej siły, znanej fizyce, która miałaby działać na człowieka w sensie astrologicznym.

*




Z kolei astronomowie dokładnie wiedzą, że takich sił pośredniczących w tego typu przekazywaniu energii nie ma w kosmosie, a gdyby miały istnieć, to musiałyby zachowywać się zupełnie niezgodnie z prawami fizyki. Istnieje wiele argumentów czysto astronomicznych, które wykluczają możliwość wpływu planet na nasze losy. Skoro informacje wypowiadane przez astrologa nie są wynikiem analizy pozycji planet i zasadnicze znaczenie dla jej trafności ma zwłaszcza jasnowidzenie, to w przypadku trafnej prognozy astrologa mamy do dyspozycji trzy różne hipotezy tłumaczące jego sukces:

  1. Przepowiednia sprawdza się na zasadzie czystego przypadku.
  2. Wgląd w nasze losy jest możliwy dzięki naturalnym zdolnościom paranormalnym ludzkiego umysłu, choć naukowcy są w tym względzie bardzo sceptyczni.
  3. Sukces jest skutkiem aktywności świata duchów, tak jak to miało miejsce w sytuacji o jakiej mówią Dzieje Apostolskie (Dz. 16.16).
Kobieta o zdolnościach wróżbiarskich przynosiła olbrzymi dochód swoim panom. W momencie, kiedy Paweł wypowiedział słowa egzorcyzmu: "Rozkazuję ci w imię Jezusa Chrystusa, abyś z niej wyszedł" utraciła nagle swoje wcześniejsze umiejętności, a jej właściciele chcieli za to Pawła ukarać. Wygląda na to, że zdolność przepowiadania przyszłości nie była jakimś naturalnym talentem, lecz w tym przypadku wynikała z ingerencji demonicznej.

Mimo, że największe sukcesy astrologów są wynikiem głównie jasnowidzenia nie wolno tej zdolności postrzegać wyłącznie przez pryzmat kontaktów z siłami nieczystymi. Badania nad istotą zjawiska trwają. Nie mniej osoba poważnie traktująca Ewangelię nie może zapominać o wersecie z 1Tes 5,22 nawołującym do unikania wszystkiego co ma choćby pozór zła i mogłoby przeszkodzić w naszym zbawieniu.

*




Współcześnie astrologia stała się biznesem przynoszącym olbrzymie dochody. Kraje Europy Zachodniej oraz Stany Zjednoczone to prawdziwe eldorado dla astrologów, którzy masowo otwierają tam "gabinety poradnictwa psychologicznego". Regularne uczęszczanie do nich jest w tych krajach powszechnym obyczajem należącym dziś do dobrego tonu.

*




Niedawno oglądałem film dokumentalny o księżniczce Dianie, w którym wypowiadały się osoby będące z nią w bliskich kontaktach. Między innymi pokazano panią astrolog, która udzielała porad księżniczce, oraz kobietę, która podobno co miesiąc kładła jej karty. Te dwie osoby miały czelność pojawić się w filmie nakręconym po śmierci Diany. Co można powiedzieć o profesjonalnych umiejętnościach obu doradczyń skoro nie ustrzegły jej od podróży, w czasie której straciła życie? Z filmu wynikało, że żadna z nich nie poczuwa się do jakiejkolwiek odpowiedzialności za skutki swoich porad.

Jeśli księżniczka Diana przychodziła co miesiąc po poradę do wróżki, to w jakimż trudnym czy dziwnym świecie żyła! Skoro opierała się na radach wróżbiarzy, jej życie musiało być zupełnie zdruzgotane. Trudno, żeby miała jakiekolwiek szanse wyjść ze wstrząsu duchowego, jeśli korzystała z tego typu poradnictwa.

*




Ludzie, którzy żyją z astrologii, dorabiają się prawdziwych fortun. W naszym świecie końca XX wieku brak poczucia bezpieczeństwa i niepewność jutra są na tyle silne, że ludzie chętnie szukają pomocy w gabinetach poradnictwa psychologicznego czy duchowego (jak to się teraz nazywa), które próbują zastąpić kapłana w konfesjonale. W gabinetach stosuje się najróżniejsze metody, znane już dawno temu, gdyż astrologią zajmowano się od wieków.

*



Warto wiedzieć, że podstawowe zasady astrologii nie zmieniły się od prawie 2000 lat, to znaczy od czasów, kiedy Klaudiusz Ptolemeusz napisał swoje dzieło "Tetrabiblos". Jego prace do dziś stanowią niepodważalny dogmat dla wszystkich astrologów.

*



Dawniej skala oddziaływania astrologii była nieporównywalnie mniejsza, bo był to pewnego rodzaju temat tabu, który dotyczył wąskich grup wtajemniczonych osób. Natomiast w tej chwili, dzięki mediom, ilość ludzi, którzy wierzą w możliwość sprawdzenia się wróżby można liczyć w milionach. Skoro to jest taki dobry biznes, "przemysł astrologiczny" będzie robił wszystko, żeby się zareklamować a astrologowie będą się upierać, że odnoszą sukcesy.

*




Nie można zapominać, że astrologia bazuje w dużej mierze na intuicji i przypadku. To my decydujemy, że przepowiednia się spełniła. Jeśli jasnowidz przepowiada, że czeka nas pomyślność w pracy, to do nas należy wybór, co my za taką pomyślność uznamy: dobrze załatwioną delegację, pochwałę szefa, podwyżkę czy może niezauważone przez nikogo nasze spóźnienie do pracy.

*




Astrologia jest jedną z wielu technik "poszerzania osobowości" chętnie stosowanych przez sekty.

Osoby zaangażowane w horoskopy unikają przecież samodzielnego podejmowania decyzji życiowych i wolą, aby to za nich zrobił ktoś inny. Jeśli dołączyć do tego hipnozę, regressing (cofanie się do czasów przed narodzinami) i medytację transcendentalną, można znakomicie manipulować konkretnym człowiekiem w dogodnym dla siebie kierunku.

Masowe nakłady książek o tematyce New Age są dziś powszechnie dostępne niemal w każdej księgarni. Atrakcyjnie wydane albumy oferują każdemu niezwykle proste odpowiedzi na pytania nurtujące współczesnego człowieka. Klienci zawsze obleganych kącików wydawnictw ezoterycznych stają się potem łatwym łupem dla najróżniejszych sekt.

*



Od dnia, kiedy przestałem liczyć horoskopy musiało upłynąć sporo czasu zanim byłem gotowy zmierzyć się z tym tematem na kartach książki. Po około dziesięciu latach powstała moja pierwsza książka zatytułowana "Pułapka fałszywej nadziei" pisana z perspektywy człowieka nawróconego. W rozdziałach traktujących o problemach wróżbiarstwa i zaufania Panu Bogu, wątek astrologiczny został zaledwie zasygnalizowany.

*



Drugą moją książkę, "Oblicza astrologii", zacząłem pisać 2 lata temu i aktualnie czeka już na wydanie. Zajmuję się w niej pokazaniem korzeni astrologii, które są okultystyczne, prezentuję typowo astronomiczne argumenty i pokazuję, dlaczego astrologia nie może funkcjonować, dlaczego jej model jest fałszywy. Z drugiej strony próbuję wyjaśnić jak to jest, że astrologom czasami udaje się trafić - próbuję pokazać, że sukcesy odnoszone przez astrologów, którzy dokładnie potrafili coś przedstawić, są tylko i wyłącznie wynikiem jasnowidzenia.
 

Wysłuchała

Elżbieta Zydek
tekst ukazał się w miesięczniku

w listopadzie 1998 roku.
Mirror wykonany za zgodą Elżbiety Zydek.



Program sympozjum |  | Patent na szcześliwe życie | Kurs astrologii | Strona główna

© Copyright by CyjSoftware in CYJlandia 1999