<
1.CZŁOWIEK W ŚWIETLE NAUKI
Każdy człowiek o wykształceniu
ogólnym dysponuje określoną wiedzą o swoim pochodzeniu. Na
podstawie wiedzy naukowej wyniesionej ze szkoły oraz doświadczenia
życiowego wie, że jego istnienie jest rezultatem wielu przypadkowych
zdarzeń - mniej lub bardziej przypadkowo bowiem spotkało się dwoje
ludzi, którzy zostali jego rodzicami. Zdaje sobie sprawę, że
jego cechy wrodzone są w dużym stopniu wynikiem przypadku, ponieważ
rodzeństwo może się bardzo różnić od siebie pod względem
wyglądu, określonych talentów i predyspozycji. Jego osobowość
zależy nie tylko od cech wrodzonych, lecz od historii jego życia, od
środowiska, w którym dorastał, wykształcenia itp. Rozumie, że
jest cząstką społeczności żyjącej w określonych warunkach, w danym
miejscu na Ziemi i w danym czasie, społeczności, która w dużym
stopniu ukształtowała jego osobowość. Wie także, że mniej lub
bardziej losowo, na skutek takich czy innych okoliczności, być może
po długiej chorobie, jego życie skończy się śmiercią i że jego bogate
życie psychiczne obróci się wniwecz. Jego ciało bowiem ulegnie
rozkładowi. Czy takie przypadkowo zaistniałe życie kończące się
śmiercią może mieć sens? Czy może mieć jakieś znaczenie?
Można próbować upatrywać sensu życia ludzkiego w tym, co dany człowiek po sobie zostawi. Na ogół ludzie pozostawiają dzieci i rezultaty swojej pracy, które służą następnym pokoleniom. W takim ujęciu człowiek jest tylko ogniwem w nieskończonym łańcuchu ludzkich pokoleń, pracującym dla nieograniczonego w czasie rozwoju ludzkości. Co prawda, życie pojedynczego człowieka nie jest ważne, lecz jest wartościowe, jeśli pracuje on dla największego i wiecznego kolektywu, którym jest cała ludzkość.
Takie
spojrzenie na sensowność ludzkiego życia jest jednak nie do
utrzymania, ponieważ powoduje ono podział na ludzi, którzy są
użyteczni dla społeczeństwa, i na takich, których istnienie
jest bezsensowne. Od uznania takiego podziału jest już tylko mały
krok do zbrodni, której przykładów w nadmiarze
dostarcza nam dotychczasowa historia ludzkości. A co ważniejsze,
złudne jest założenie, że przed ludzkością istniej e nie kończąca się
przyszłość.
Nauki przyrodnicze wyraźnie wskazują na to, że
istnienie ludzkości ma podobny przebieg jak istnienie pojedynczego
człowieka. Ludzkość, tak jak każdy człowiek, pojawiła się na skutek
wielu szczęśliwych trafów, a jej istnienie prędzej czy później
dobiegnie kresu.
Współczesna kosmologia fizyczna uczy, że ludzkość we wszechświecie nie może trwać wiecznie i że wszystkie dzieła ludzkie - nawet te najwspanialsze - ulegną unicestwieniu. Unicestwienie to może nastąpić nie tylko na skutek zdarzeń lokalnych w skali wszechświata,
takich jak na przykład zderzenie Ziemi z planetoidą czy wyczerpanie się energii pochodzących z reakcji termojądrowych na Słońcu lub zderzenia naszej Galaktyki z galaktyką sąsiednią, lecz także z tego powodu, że cały wszechświat przestanie się nadawać na mieszkanie dla ludzkości. Dlatego ewentualny postęp naukowotechniczny umożliwiający w przyszłości kolonizację wszechświata przez człowieka nie uchroni ludzkości przed jej unicestwieniem. Kolonizacja kosmosu może tylko przedłużyć istnienie ludzkości, lecz nie uchroni jej przed zagładą.
Najdonioślejszą
teorią fizyczną, stanowiącą podstawę naszego rozumienia świata, jest
teoria kwantów. Teorię kwantów rozwinięto przede
wszystkim do opisu zjawisk fizycznych w skali atomowej i subatomowej.
Wspaniała zgodność jej wyników z doświadczeniami to jeden z
największych triumfów nauki. Teoria kwantów postawiła
pod znakiem zapytania podstawowe - wydawało się, że niewzruszone i
oczywiste - założenia fizyki klasycznej dotyczące budowy i natury
wszechświata. Na przykład, teoria ta nie opisuje przemieszczania się
obiektów w przestrzeni i czasie, jak to czyni fizyka
klasyczna, lecz tylko ewolucje w przestrzeni i czasie potencjalnych
możliwości prowadzących do takiego czy innego zachowania się
mikroobiektu w chwili pomiaru. Teoria kwantów na ogół
nie pozwala na ścisłe prognozowanie zachowania się mikroobiektów,
ale umożliwia dokładne obliczenie szansy (prawdopodobieństwa) na
określone zachowanie się ich w momencie pomiaru.
Stwierdzono
doświadczalnie, że materia składa się z cząstek elementarnych, tzw.
kwarków i leptonów, które do odległości 10-18
m zachowają się jak mikroobiekty bezstrukturalne, jak punkty
materialne. Cząstki elementarne jawią się nam jako konkretne,
bezstrukturalne mikroobiekty tylko wtedy, gdy są rejestrowane przez
aparaturę doświadczalną zdolną do ich wykrywania. Jeżeli jednak nie
są obserwowane i rejestrowane przez aparaturę pomiarową, gdy są w
"drodze", mają nader specyficzny sposób istnienia - nie
znany w świecie makroskopowym (w świecie obiektów dużych), a
doskonale opisywany przez teorię kwantów. Wtedy są one tylko
zbiorami, a ściśle mówiąc superpozycjami potencjalnych
możliwości do zaistnienia w momencie pomiaru, który wybiera
jedną z możliwości i rejestruje ją w odpowiedniej aparaturze
pomiarowej. W momencie pomiaru następuje nagłe i bezprzyczynowe
przejście od tego, co możliwe, do tego, co rzeczywiste. Z
superpozycji możliwości zostaje zrealizowana jedna.
Istnieją poważne argumenty naukowe sugerujące, w ramach teorii wielkiego wybuchu, że około 14 miliardów lat temu cały, obecnie taki ogromny, wszechświat był mikroobiektem o objętości znacznie mniejszej od objętości zajmowanej przez jądro atomowe. Z tego powodu wydaje się konieczne zastosowanie teorii kwantów do opisu wczesnych etapów ewolucji wszechświata. Program zastosowania teorii kwantów do opisu wczesnego wszechświata nosi nazwę kosmologii kwantowej. Kosmologia kwantowa uczy, że wszechświat mógł spontanicznie i bezprzyczynowo wyłonić się ze stanu, w którym nie było ani przestrzeni, ani czasu, ani cząstek elementarnych. Stan taki można nazwać "nicością". Wszechświat o objętości subatomowej mógł się wyłonić spontanicznie w stanie tzw. fałszywej próżni, która spowodowała gigantyczne i prawie natychmiastowe przekształcenie go w obiekt o ogromnej objętości. Stan fałszywej próżni nie jest stanem trwałym. Rozpad stanu fałszywej próżni wyzwolił ogromną energię, która została zużyta na wykreowanie cząstek elementarnych i rozgrzanie ich do niebywale wysokich temperatur, oraz spowodował spowolnienie zwiększania objętości wszechświata. Po tym czasie cząstki elementarne uległy wielu przemianom, ale w końcu to właśnie z nich powstała znana nam materia, a z niej gwiazdy, planety, biosfera na Ziemi i ludzie. Według kosmologii kwantowej zaistnienie wszechświata nastąpiło spontanicznie i bezprzyczynowo. Zatem jego istnienie jest bezsensowne.
Ale to nie wszystko. Okazuje się, że wszechświat ma globalne właściwości dokładnie takie, jakie umożliwiają nasze w nim istnienie. Minimalne zmiany tych właściwości uniemożliwiłyby pojawienie się życia na Ziemi. Tę zadziwiającą cechę wszechświata można wyjaśnić w ramach kosmologii kwantowej, która dopuszcza możliwość spontanicznego wykreowania nieograniczonej liczby wszechświatów o różnych właściwościach fizycznych. Losowo mógł zostać wykreowany wszechświat o właściwościach umożliwiających, drogą ewolucji, powstanie biosfery na przynajmniej jednej z planet. My właśnie zrodziliśmy się w takim wszechświecie. W tym ujęciu wszechświat jest tylko fragmentem megawszechświata składającego się z nieograniczonej liczby wszechświatów o różnych właściwościach fizycznych.
W ogromnym uproszczeniu taki właśnie obraz rzeczywistości przedstawia współczesna nauka. W świetle tej perspektywy zarysowanej przez naukę wszystkie przeszłe, teraźniejsze i przyszłe osiągnięcia ludzkości, wszystkie przebłyski ludzkiego geniuszu są skazane na zagładę. Teoria ewolucji kosmologicznej (teoria wielkiego wybuchu) i biologicznej jest propagowana przez światowe mass media i obowiązuje w powszechnym nauczaniu na całym świecie. Dlatego prawie wszyscy ludzie o wykształceniu ogólnym wiedzą, że wszechświat powstał około 14 miliardów lat temu w procesie zwanym wielkim wybuchem. Wiedzą także, że Ziemia istnieje od około 4,5 miliarda lat, a ewolucja biologiczna doprowadziła do wytworzenia na jej powierzchni biosfery i w końcu pojawienia się człowieka. Teoria ewolucji biologicznej pozbawia zjawisko życia tajemniczości i minimalizuje różnicę między człowiekiem a zwierzęciem. W teorii tej nie znajdujemy żadnych argumentów uzasadniających szczególny status życia, świadomości i etyki. Zgodnie z nią człowiek to rozumne zwierzę wytwarzające przedmioty. Z tego powodu teoria ewolucji biologicznej wywiera większy wpływ na poglądy wielu ludzi niż teoria wielkiego wybuchu.
Myślowy przewrót w biologii zapoczątkowany przez Darwina, a kontynuowany przez obecne manipulacje genetyczne doprowadził do marginalizacji, czy wręcz trywializacji człowieka. Daje to ludziom przypadkową i bezsensowną rolę w bezdusznym kosmicznym dramacie, prowadzącym donikąd. Ludzka kondycja to szyderstwo z racjonalności, to teatr absurdu.
Z punktu widzenia kosmologicznego życie zarówno pojedynczego człowieka, jak i całej ludzkości nie ma żadnego znaczenia. Jest ono zjawiskiem przypadkowym o skończonym okresie trwania. A zatem jest bezsensowne. Przenikające do szerokich kręgów społecznych osiągnięcia nauk przyrodniczych powodują rodzenie się nihilistycznych prądów umysłowych głoszących, że ludzkość musi nauczyć się żyć w sytuacji całkowitego braku sensu, pod znakiem tymczasowości i przemijalności. Nihilizm ten znajduje swego rodzaju potwierdzenie w straszliwym doświadczeniu zła i cierpienia, jakie dotknęło nasze czasy. W obliczu tragizmu tych doświadczeń załamał się optymizm, który pozwalał odczytywać historię jako zwycięski pochód rozumu, źródło szczęścia i postępu. Głosi się, że tylko na pewnym fundamencie nieustannej rozpaczy można zbudować bezpieczną niszę dla naszej psychiki. W społeczeństwie szerzy się konsumpcjonizm i hedonizm będący owocem właśnie rozpaczy.
Jeżeli tak się rzeczy mają, to nasze indywidualne istnienie oraz istnienie całej ludzkości jest bezprzyczynową i bezsensowną efemerydą. Jesteśmy dziećmi ślepego losu. W związku z tym nasuwa się ważne pytanie: Czy naukowa wizja człowieka oddaje kompletny i dogłębny obraz rzeczywistości?
© Copyright by Zbigniew
Jacyna-Onyszkiewicz 2002
All rights reserved